niedziela, 23 grudnia 2012

Iskra ogromnego niebieskiego ogniska


"Jest środek świata, między Europą, Azją i Afryką,
jest środek historii u początków ery nowożytnej, wkrótce będzie środek nocy.

W Betlejem [...] w okienkach niskich chatynek płoną lampki oliwne,
ale większość mieszkańców już ułożyła się do snu. 

Któryś z mędrców wskazuje na ugwieżdżone niebo.
Gwiazdy przypominają skry płonącego hen, wysoko, ogniska.
Jedna świeci mocniej od wszystkich innych razem wziętych.
Może wisi nieco niżej?

[...]

Kobieta oddycha ciężko. Płacze.
W płaczu Marii nie ma goryczy, jest bezgraniczne szczęście.
Ale dziecko płacze głośniej.
Narodziło się dzieciątko Jezus.
W stajence betlejemskiej.
Pojawiło się na naszej biednej ziemi".

Jostein Gaarder, Tajemnica Bożego Narodzenia


I to jest istota tych Świąt. Nie herbata pachnąca cynamonem ani kapusta z grzybami, żywa czy sztuczna choinka, śnieg za oknem, ani nawet sianko na stole. Ostatnio tyle Wam pokazywałam świątecznych dekoracji, których ciągle przybywa, że dopiero dziś, wstyd!, uświadomiłam sobie, że nie mam nawet maleńkiej figurki Jezusa. A co mi po świeckich reniferach, bombkach i światełkach, których u nas pełno? Zresztą, co smutne, na żadnym blogu, a przeglądnęłam ich w ostatnim czasie wiele, nie znalazłam stajenki, żłobka... Zastanowiło mnie to. Oby z moim sercem było lepiej niż z moim blogiem!

Na początku posta podzieliłam się z Wami dość obszernym fragmentem pochodzącym z książki, którą się zaczytywałam jako dziewczynka, a która teraz leży obok mnie, na tapczanie, otwarta na ostatniej stronie. U góry twardej oprawy widnieje duża litera K napisana długopisem przez mojego Dziadka Karola - znak, że książkę trzymał w dłoniach i przeczytał. Wspomnienia wracają, ściska w gardle. Dobrze, że wiara nadaje każdej śmierci sens.

Dobrze, że przesłanie Świąt nie kończy się na tłoku w centrum handlowym ani na czekaniu na pierwszą gwiazdkę. Dobrze, że sedno kryje się głębiej, o wiele głębiej, i sięga dalej, w nieskończoność.


Dzisiejszy wpis miał być o dekoracjach. Wyszło nieco inaczej. 
Nie byłabym jednak sobą, gdybym, mając na uwadze wszystko to, o czym pisałam wyżej, nie pokazała Wam jeszcze kilku dekorów. Sprawia mi to autentyczną radość, co na to poradzę? :)





Poniżej widać zmontowaną na szybko choinkę, która przypomina raczej sekwoję w parku narodowym Redwoods (Redzie, tu ukłon w Twoją stronę!:), niż tradycyjne drzewko, ale nie zdecydowaliśmy się na zakup nowej, a ja chciałam niebanalnie, no i mam - drzewko gigant w stylu vintage z koronkowym śniegiem. Na zdjęcie załapało się nasze akwarium, o którym z pewnością kiedyś napiszę jakiś pościk.


Wiem, co sobie teraz myślicie... jednak malowanie pokoju muszę pozostawić na lato.



Najpiękniejszą dekoracją jest jednak drewniany napis łaciński, który od niedawna u nas gości i pozostanie na stałe. Nie wiem jeszcze, gdzie go umieszczę, ale wszędzie wygląda świetnie. Na razie stoi na ślicznej komódce w przedpokoju. Tylko te zdjęcia są całkiem niedoskonałe.
Iz i Redzie, bardzo, bardzo dziękuję. Sprawiliście moim oczom i duszy prawdziwą radość!



Niech te słowa będą moimi życzeniami świątecznymi dla Was, kochanych Czytelników:

Łaska Wam!
Gratia Vobis!





sobota, 15 grudnia 2012

Coraz bliżej Święta!


Witam Was w najlepszym nastroju!
Przed nami weekend, za tydzień Święta:)
A co u nas? Dekoracje, kombinacje, dekoracje, a na samym końcu... sprzątanie. Sprzątanie zabija ducha i kreatywność (ale tego nie powtarzajcie nikomu).
Kilka ujęć z naszej mikrokuchni, w której ciągle coś przybywa, ubywa, samo się przestawia;)



Stara zardzewiała foremka do ciasteczek - uwielbiam ją!


Tablica rejestracyjna Ocean State trafiła z łazienki na zimową kuchenną półeczkę i choć mało kto wie, co mną kierowało, kiedy ją nabywałam, to mam do niej nieskrywaną słabość. Do słoiczka włożyłam koraliki z San Marino, które niegdyś były "prawdziwymi" koralami, dopóki nie dorwała ich Lidzia oraz moje ulubione papierowe gwiazdki, prezent od Uczennic.




Z pozostałych foremek, znalezionych swego czasu w najciemniejszym kącie piwnicy, zrobiłam prosty łańcuch.


Nastał też czas suszonej gipsówki, którą mogłabym udekorować dosłownie wszystko. Jest bardzo wdzięczna.



Zegar dworcowy zyskał nowy look:



Powyżej zapas tealightów. Od niedawna tradycyjnie już zapalamy z Lidką wieczorem świeczki. Mała jest przeszczęśliwa. A na pytanie, jak robi iskierka, odpowiada: "Tsst!"


W tym roku przeszłam samą siebie, bo nie mając pomysłu na ładną firankę, zarzuciłam na karnisz stary obrus.







Na koniec jeszcze parę obrazków:









Przy dogasających świecach żegnam się z Wami. Zaraz nastąpi mój ulubiony moment, kiedy wtulając się w poduszkę zasnę z myślą, że jutro sobota...
Dobranoc!!!






środa, 21 listopada 2012

Przegląd prac

Witajcie Kochani!

Prezentuję Wam efekty moich ostatnich działań twórczych, na które to czasem uda mi się znaleźć parę wolnych chwil. Niedawno powstał portret ślubny pewnej sympatycznej pary:



A także portret Adama Mickiewicza, fotografowany w bardzo kiepskim późnonocnym świetle:



oraz to, co bardzo lubię - LITERKI:)




Wojtusiu, teraz jest Twój moment, stąd specjalna dedykacja tego posta dla Ciebie. Pamiętasz?


Wojtek jest wspaniałym, mądrym siostrzeńcem mojego Męża.

Dziś ekspresowo. Pozdrawiam Was najserdeczniej! Już niedługo weekend!!!

piątek, 9 listopada 2012

W patriotycznym tonie + podziękowania

Plakat "Powstań Polsko" powstał z okazji niedzielnego Święta Odzyskania przez Polskę Niepodległości dla jednej ze szkół,    w której pracuję. Mam nadzieję, że tym samym przyczynię się choć w małym stopniu do uświetnienia tej wspaniałej uroczystości.


Orła, Marszałka i czarne napisy wykonałam markerem na kredowym papierze, słowo "Powstań", "11" i kropkę nad "i" w kształcie płomyka / kropli krwi wycięłam z czerwonego brystolu. Gotowe.


Zdjęcia są żółte, bo pstrykałam w świetle wieczornej lampy, stąd też pojawiły się odblaski na błyszczącym papierze.

Chciałam z serca ("malowanego":) podziękować pięknie Tym, które ostatnio wyróżniły mój blog: Róży Róż, Beacie Szrajder oraz Lawendowej Pannie. Czuję się potrójnie zaszczycona. 



Z wielką przyjemnością biorę więc udział w zabawie i odpowiadam na mnóstwo pytań:


1. Miasto czy wieś? - Raczej miasteczko.
2. Dom czy blok? DOM!
3. Brokuły czy kalafior? Kalafior, ale pieczony.
4. Czerń czy biel? Biel.
5. książka czy gazeta? 100 razy książka.
6. Samochód czy rower? Od niedawna samochód.
7. Czy wierzysz , że 21 grudnia nastąpi koniec świata???? Hahaha!!!
8. Jak spędziłabyś ostatni dzień swojego życia??? Modląc się.
9. Twoje ulubione danie? Makaron ze szpinakiem.
10.Czego najbardziej nie lubisz robić? Pewnie, że sprzątać!
11.Co najbardziej kochasz robić? ....:)

1. Wiosna czy jesień? Chyba jednak jesień.
2. Schody czy winda? Schody.
3. Jabłko czy gruszka? Gruszka.
4. Książka czy film? Zależy.
5. Pomidorowa czy ogórkowa? Pomidorowa. Z makaronem, mmm...
6. Druty czy szydełko? Ani jedno, ani drugie, niestety.
7. Muzyka poważna czy disco? Całkiem poważna.
8. Las czy plaża? Tu mam dylemat.
9. Wąż czy chomik? Chomik.
10. Kawa czy herbata? KAWA.
11. Hotel czy namiot? Ja z tych, co hotel.

Prysznic czy wanna? Prysznic.
Święta Wielkanocne czy Boże Narodzenie? Trudno porównywać.
Ognisko czy grill? Grill.
Miejsce do którego wracasz z bijącym sercem? Kraków, a potem Rzym. Rozmarzyłam się...
szminka czy błyszczyk? Każda wersja dobra.
Spontaniczność czy rozwaga? Przy wszystkich wyjątkach jednak rozwaga.
Kubek czy filiżanka? Filiżanka.
Ekstrawertyk czy introwertyk? Intro.
Wschód czy zachód słońca? Zachód.
Przeszłość, tu i teraz czy przyszłość- gdzie najczęściej bywasz? Przeszłość.
Twój sposób na dobry dzień? Zero stresu.

Judi z made by judi, Joasiu z My Home - My Retreat, Maggie z KALINKI SUMMERHOUSE, Moniko z moje przeboje, Dominiko z pracownia garderoba  i Autorko bloga weddingfairy wyróżniłam Wasze blogi. Zapraszam do zabawy! Pytania:

1. Zimna Północ czy gorące Południe?
2. Telewizor czy radio?
3. Głęboko czy płytko?
4. Kawa z cukrem czy z mlekiem?
5. Zdjęcia czarno-białe czy w sepii?
6. Humanista czy ścisłowiec?
7. Srebro czy złoto?
8. Piękno ciała czy piękno ducha?
9. Ogień czy woda?
10. Pisane czy drukowane?

Odpocznijcie w weekend!

sobota, 3 listopada 2012

Pszowskie Doły w listopadzie

"Czas płynął, a deszcz nie przestawał padać. Żadnej jeszcze jesieni tyle nie padało. Doliny wzdłuż wybrzeża nasiąkły wodą, która spływała z gór i pagórków, i ziemia butwiała, zamiast wysychać. Lato wydawało się nagle tak dalekie, jakby go nigdy nie było, drogi od domu do domu wydłużyły się i każdy siedział schowany u siebie". Każdego roku na jesień uwielbiam czytać ten listopadowy tomik Muminków. A choć u nas dziś nie pada, jest nostalgicznie i surowo.



Klimatyczne rysunki Autorki

W domu niepodzielnie panują już od dawna jesienne dekoracje.






Lustro po Babci stanowi główny element dekoracyjny naszego saloniku. Jeszcze ikona Pana Jezusa, kilka brzozowych pieńków i parę świeczek. Całość tworzy nastrój pełen zadumy.


Kolor ścian jest do zmiany. To tylko kwestia czasu.



A to moja ostatnia praca - drewniane serce pomalowane na biało, ozdobione aplikacjami wykonanymi urządzeniem, które chyba można nazwać wypalarką (?!; istnieje w ogóle takie słowo?).
Metodę przybliżę następnym razem:)


Poniżej mój ostatni nabytek - "kamienna" wycieraczka przy wejściu na nasze pięterko. Do pełni szczęścia brakuje tu jeszcze fototapety z włoską uliczką, stojących lub wiszących latarenek i kołatki do drzwi. Ach!


Zaś nasza Maleńka nie robiąc sobie nic z upodobań mamy do jesiennych klimatów czyta książeczkę o Bożym Narodzeniu, lansując się w nowej fryzurze.
O! Widzicie? Właśnie oderwała głowę bałwankowi!
Zostawić tylko na chwilę...



:}

W jesiennym klimacie żegnam Was miło. Dobrego weekendu!