Czerwiec za nami. Wiele okazji do spotkań z rodziną, załatwianie spraw, obowiązki domowe. Jeśli chodzi o malowanie/rysowanie - bez szału. Mogłam więcej. Zresztą, zawsze można (- puk, puk!, - kto tam?, - to ja, twój pracoholizm!). Mam nadzieję, że wkrótce Wam pokażę znacznie więcej wytworków, chyba, że się nie ochłodzi (w takim upale mózg paruje, nie mówiąc już o sprawności rąk).
Cieszyły mnie natomiast chwile spędzone z Córeczką, niespodzianka od Męża z filmem ze mną w roli głównej, artykuł w "Spotkaniach z zabytkami", prezenty od Przyjaciół (tablica, świeca), kwiaty, chwile z poezją i dobrą książką, momenty refleksji, którymi się ubogaciłam, ważne rozmowy, spotkania z dziećmi, które nie tak dawno jeszcze uczyłam, ich uśmiechy, uściski, podziękowania.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
frag. Desideraty