środa, 30 października 2013

Oliwka i Lenka sportretowane



Witajcie!

Patrycji i Przemkowi, rodzicom dwóch wspaniałych dziewczynek, już wczoraj mówiłam, jakie to niesamowite uczucie zobaczyć po raz pierwszy osobę, którą się godzinami wcześniej rysowało. Tak było z Oliwką, tegoroczną pierwszoklasistką. Kiedy wysiadła z samochodu i zobaczyłam ją pierwszy raz w życiu, miałam wrażenie, jakbym ją znała od zawsze. Pamiętałam każdy rys jej twarzy.
Poniższy portret jest pełen ciepła i siostrzanej miłości. Będzie stanowił miły prezent urodzinowy dla babci dziewczynek. Rodzice Oliwki i Lenki okazali się niezwykle sympatycznymi i serdecznymi ludźmi. W dodatku chodziliśmy wszyscy do tej samej szkoły średniej. To była miła niespodzianka, a świat po raz kolejnym okazał się mały;)


     format 30x40cm, ołówki (gł. 4H, HB, 2B, 4B, 9B), gumka chlebowa, zwykła gumka



Zdjęcie ślicznych dziewczynek przysłane przez Przemka:




A to moje ołówki, jak zwykle w nieładzie. Ich powłoka jest żółta, ale czemu zdjęcia portretów nimi wykonanych na blogu też są zażółcone, skoro portrety w oryginale mają różne odcienie szarości? Czy ktoś z Was wie, co jest grane? Blogger wariuje...?
Mam nieodparte wrażenie, że moje portrety na żywo wyglądają lepiej niż w blogowych wpisach...



Serdeczne pozdrowienia! Dobrego wieczoru dla wszystkich moich drogich Czytelników:)

niedziela, 27 października 2013

Powrót żaby



Witajcie!

Żabki cieszyły się u Was wielkim powodzeniem. Dziś wrzucam resztę rysunków z "francuskiej" serii:


- żabka słuchająca - do ćwiczeń w rozumieniu ze słuchu:





- żabka wycieńczona - po zajęciach języka francuskiego:



Bardzo Wam chciałam podziękować za wszystkie "włoskie" propozycje. Najbardziej spodobał się Monice i mnie gondolier, którego pomysłodawczynią jest Magdalena Barszczowska, prowadząca pięknego bloga (http://mojetartaletki.blogspot.com). Wasza pomysłowość kompletnie przerosła nasze oczekiwania:) Jeszcze raz z serca Wam dziękujemy:))


***

U nas w mieszkanku panuje jesień w bardzo jasnych, pogodnych barwach. Niżej znajdziecie migawki z ultraszybkiej dzisiejszej sesji:



Tym razem pieńki znalazły miejsce na parapecie. Stoi tam moja ulubiona latarenka i pojemniki na przyprawy, które chwilowo stały się wazonikami na suszoną gipsówkę.



W Pepco nie mogłam sobie odmówić ślicznej białej ramki, która wisi nad szafką. Jak widzicie, obecnie mam fioła na punkcie kanek. Oprócz białej i zielonej, posiadam jeszcze kilka innych;)



Ach, to tyle. Jak Lidka zakończy popołudniową drzemkę, wybierzemy się w trójkę na spacer, by nacieszyć się niedzielą.

Miłego popołudnia! Pa:)

czwartek, 24 października 2013

Była sobie żabka mała...



Witajcie!

Tego jeszcze nie było! Zostałam poproszona o wykonanie rysunków - kilku niewielkich rozmiarowo, takich z przymrużeniem oka, związanych w jakiś sposób z kulturą Francji i Włoch. Rysuneczki zostaną wykorzystane do celów naukowych! Będą ilustrowały typy poszczególnych zadań gramatycznych na zajęciach odpowiednio z języka francuskiego i języka włoskiego, a sądzę, że jednocześnie wizualnie uatrakcyjnią prezentacje przygotowywane dla studentów przez pewną bardzo życzliwą, sympatyczną i mądrą Monikę, Panią Doktor, specjalistkę od języków romańskich.


Oto pierwsza część "serii francuskiej", czyli żabka (co zrozumiałe) w kilku odsłonach:


1. Poza zadowolenia - uśmiechnięta żabka na początek zajęć z napisem "uwielbiam gramatykę!"




2. Poza zamyślenia - zastanawiająca się nad regułą gramatyczną:




3. Poza "pisząca" - chodzi o wykonywanie ćwiczeń:



Już wkrótce zobaczycie żabkę słuchająca i wyczerpaną po zajęciach. Pomysłodawczynią tych póz jest Monika. Kapitalnie to wymyśliła, prawda? Gdybym miała taką nauczycielkę, lekcje języków obcych byłyby dla mnie przyjemnością!!!

Mam świadomość tego, że Wy, moi kochani Czytelnicy, też macie fantastyczne pomysły. A może Wam wpadnie do głowy pomysł, co mogłoby stać się symbolem Włoch? Obie się zastanawiamy i mamy dylematy z tym związane... Pomożecie? Dzięki!


Przyjemnego, spokojnego wieczoru! Ściskam Was najserdeczniej!

poniedziałek, 21 października 2013

Wrzosowo i na temat



Kochani,

dziś będzie bardzo krótko, bo mnie terminy gonią, a zleceń portretowych przybywa... na moje szczęście!;)
Jeżeli jest ktoś, kto zechce mi dołożyć pracy, nie ma sprawy. Jestem otwarta na takie propozycje:)

Dziś bohaterem wpisu jest wrzosowy HOME - piękny, drewniany napis wycięty przez Old Tools Woodworking, pomalowany przeze mnie w te wdzięczne, jesienne kwiatuszki.







Kto ma ochotę na podobny, niech pisze: monika@sercemmalowane.com.

Dla Was też zebrałam wszystkie popularne angielskie powiedzonka związane z domem. Niech Wam się zrobi ciepło wokół serca! Na poniższym zdjęciu widać las, który codziennie podziwiam z okna w moim pokoju-pracowni, gdzie tworzę dla Was różne prace:




Rodzinnego, cudownego wieczoru moi mili Czytelnicy! :)

piątek, 18 października 2013

Godzina po godzinie... Portret ślicznej Zosi


Witajcie!

Zosia to dziewczynka, która podbija serca już w momencie poznania. Jest radosna, rezolutna, bardzo energiczna i świetnie dogadała się z naszą Lidką. Mama Zosi, Ola, należy do tych, co "znają Józefa" - jeśli wiecie, co mam na myśli. Kiedy żeśmy się spotkały, rozmowom nie było końca! Tylko czas za szybko uciekał...
Ola chciała mieć portret Córeczki zawieszony w salonie. Dołożyłam więc wszelkich starań, by był godny przede wszystkim cudownej Zosieńki, a potem reprezentacyjnego miejsca, w którym zawiśnie.

Wiele osób pytało mnie, ile godzin potrzeba, by powstał taki ołówkowy portret. Nigdy nie siedzę przy pracy z zegarkiem w ręku. Czasem portret powstaje w dzień, częściej jednak w trzy, cztery doby. Tym razem usiadłam do stołu ze stoperem i nawet jeśli robiłam kilkugodzinne przerwy w pracy (np. na sen:), precyzyjnie odliczałam czas. Teraz już sama wiem, jak długo rysowałam Zosię. Faktem jest jednak, że każde zlecenie jest sprawą indywidualną i schematy tutaj nie działają. Ale do rzeczy!:

Kartka tuż przed rozpoczęciem pracy wyglądała tak:


nooo... może taka biała nie była... 


Po pierwszej godzinie rysowania:





Po drugiej godzinie rysowania:





Po trzeciej godzinie rysowania:




Po czwartej godzinie rysowania:





Po piątej godzinie rysowania:





Po szóstej godzinie rysowania:





Po siódmej godzinie rysowania:





Po ósmej godzinie rysowania:



Osiem godzin pracy. Gotowe.



Tak wyglądają szczegóły pracy:









Tak wygląda Zosia na zdjęciu:



Podoba się Wam?

Kończę, bo się rozpisałam. Cudownego weekendu, dobrego wypoczynku i pogody ducha! Do następnego:)

środa, 16 października 2013

FOTOGRAFIE Z SERCEM: O spacerze wśród traw



Witajcie Kochani!

Kto niezbyt często zagląda na mój drugi blog, a ma ochotę zobaczyć trochę traw i liści, niech do mnie wstąpi na chwil parę TU!



ZAPRASZAM!

piątek, 11 października 2013

Obraz, który nie istnieje. Konkurs u Moni. "Swojskie Klimaty"



Witajcie!

Zaintrygowani jesteście, co? Czy może istnieć coś, co de facto nie istnieje? Haha, jasne! W moim świecie takie rzeczy się zdarzają! ;)
Opowiem Wam historię obrazu, którego nie ma, a mimo to wisi u mnie na ścianie:

Jedna z moich wędrówek do piwnicy zakończyła się odkryciem skarbu. Dla moich Bliskich to nie nowość. Przecież w piwnicy zawsze znajduję Coś (przez wielkie "C"). Choć nie mamy jakichś przepastnych piwnic, to trzeba przyznać, że prawdziwa z nich kopalnia znalezisk. Ostatnio odkryłam duży obraz. Wstyd przyznać, nawet nie pamiętam, co przedstawiał. Ale ta rama... Ach, co to była za rama!!!
Tata doprowadził obraz do porządku. Wyjął z ramy, którą ja wyczyściłam, doprowadzając tym samym do ruiny moją łazienkę. Pustą ramę Mąż powiesił na ścianie, choć nikt, ale to absolutnie nikt - podkreślam!, nie dawał szans temu mojemu przedsięwzięciu, sądząc, że chyba postradałam zmysły. Oto efekt:





A potem od razu przyszła mi do głowy myśl, żeby na ramie ustawić piękny napis BOOKS, który wykonali Iz z Redem i który stał się moją własnością, bo odkąd go zobaczyłam, wiedziałam, że będzie mój i już!





Całość tej kompozycji uzupełnia szklany wazon z suchą trawą, podarowaną mi przez Lideczkę:




Gdyby ta ściana była pomalowana w całości na jasno rama pewnie lepiej by się prezentowała. Przypuszczam więc, że malowanie to tylko kwestia czasu;)
Rama zrobiła u nas furorę, a ja tym samym potwierdziłam tezę, że może istnieć nieistniejące. Teraz w ramie przepływają chmury, falują oceany, wiją się drogi i rosną miasta, bawią się dzieci i świat pięknieje - oczywiście w mojej głowie. Kluczem do obrazu jest drewniany napis BOOKS - co tu dużo mówić, przez książki właśnie odkrywam dla siebie nowe horyzonty.
Iz, Redzie, widzicie? Wymarzone to było dla mnie! Dziękuję!!!









***


Parę dni temu ogłosiłam na facebooku konkurs: TU.
Was, Blogowiczów, również serdecznie zapraszam do wzięcia w nim udziału.
Zasady:
1. Na marginesie swojego bloga umieść poniższe zdjęcie z informacją o konkursie.
2. Poleć swoim znajomym mój SERCEM MALOWANY sklep, blog lub fanpage. Jeśli minimum dwóch Twoich znajomych zamówi u mnie portret lub jakikolwiek obraz o dowolnej tematyce, powołując się na Ciebie jako polecającego, otrzymasz ode mnie 

NAGRODĘ:

PORTRET wykonany przeze mnie ołówkami w formacie A4 ze zdjęcia, które do mnie przyślesz.




Konkurs trwa do odwołania. Życzę powodzenia!



***


Chciałam się również pochwalić moim Mężem, a raczej filmikiem, który ostatnio zmajstrował. W zamierzeniu miał to być filmik promocyjny dla "Swojskim Klimatów", świetnej karczmy prowadzonej przez sympatyczną panią Monikę i jej rodzinę, zlokalizowanej w Zwardoniu, gdzie co jakiś czas gościmy. Dla tych ujęć i muzyki naprawdę warto obejrzeć! Zapraszam!





Cudownego piątku, ba! całego weekendu! :D


wtorek, 8 października 2013

Portret cudownych Rodziców



Witajcie!


Pewna ciepła, serdeczna osoba zamówiła u mnie portret swoich Rodziców. Praca ta dla Niej i dla mnie była szczególna z tego względu, że ojciec Sylwii zmarł wiosną tego roku.




Światło widoczne na rysunku odczytuję bardzo symbolicznie. Mam nadzieję, że przez dość mocne kontrasty światłocieniowe udało się uzyskać efekt głębokiej, wewnętrznej pogody, nadziei mimo wszystko i wiecznego trwania. Przy pracy wyobrażałam sobie, jak bardzo Pani Iwona i Pan Stanisław musieli się kochać. Spójrzcie na ich szczęśliwe, roześmiane oczy!


Takie zdjęcie swoich Rodziców przysłała mi Sylwia:


Rysowanie o tyle było utrudnione, że przy niewielkim powiększeniu fotografii szybko gubiła się ostrość. Zrobiłam jednak co w mojej mocy, by jakość portretu była zadowalająca.

Przede mną rysowanie ślicznych dziewczynek. Kawa stygnie w filiżance, a ja przystępuję do dzieła! :)

Przesyłam Wam najbardziej promiennie uśmiechy, na jakie przy moim zakatarzeniu mnie stać :)))

sobota, 5 października 2013

Napisy, napisy



Witajcie!

Żeby nie było, że nic nie robię;)

Przed paroma dniami napisałam coś na ścianie wejściowej do przepięknie urządzonej, bogato wyposażonej i zadbanej pszowskiej Izby Pamięci. Przy przeróbkach pracowali ludzie, których bardzo cenię za to, co robią. Cieszę się, że mogłam dodać swoje "trzy malowane grosiki".








Słonecznej, miłej niedzieli!


środa, 2 października 2013

FOTOGRAFIE Z SERCEM: Kocham światło!



Witajcie!


Dla rozjaśnienia ponurych dni i jesiennych smutków powstał post cały utkany ze światła:







Moi drodzy, wierni Podczytywacze - oby Wam zawsze świeciło słonko!

wtorek, 1 października 2013

Wrzesień w obrazkach






Tym razem była prawdziwa uczta tematyczna i kolorystyczna.

W życiu to wszystko lepiej smakuje, jak jest przyprawione miłością.
Trzeba jej dodawać wszędzie. Gdzie się tylko da
Anna Ficner-Ogonowska