sobota, 30 listopada 2013

Portret - oryginalnym prezentem urodzinowym. XMAS - kapitalną ozdobą świąteczną


Witajcie w sobotni wieczór!

Chcę Wam dziś pokazać jeszcze jedną pracę wykonaną na zamówienie:





A kto by miał ochotę na tę oryginalną ozdobę domu, jedyną, niepowtarzalną niech bez krępacji pisze w komentarzu:






Ostatnio moje życie znów nabrało takiego tempa, że mam problem dogonić własny cień i kilka razy potknęłam się znów o samą siebie. Uwierzcie, to jest możliwe! I w dodatku komicznie wygląda;)

Pragnę uspokoić wszystkich tych, którzy być może martwią się, że zapomniałam o ich zamówieniach. Nie zapomniałam! Cierpliwości! Narysuję, namaluję najlepiej jak umiem, najszybciej jak mogę i myślę, że każdy z Was już wkrótce będzie zadowolony: )))

Weekendowo, wieczornie, aczkolwiek pracowicie pozdrawiam Was z Pszowskich Dołów!:)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Piękne uśmiechy pięknych kobiet - Ewa i Pepsi


Witajcie!

Pamiętam, jak pewnego czerwcowego popołudnia odebrałam wiadomość, że nasz Przyjaciel Tadeusz nie żyje... Cudowny człowiek w sile wieku, niezwykle religijny, serdeczny, życzliwy, z sercem na dłoni, który życie poświęcił Bogu, Rodzinie i bliźnim. Zawsze był tam, gdzie Go potrzebowano, a potrzebowano Go w wielu miejscach. Do dziś nieodżałowany...
Jakiś czas temu otrzymałam od Jasia (pisałam o Nim już wcześniej - o Jego talencie literackim i niezwykłej wyobraźni) fotografię zrobioną ręką Tadeusza niedługo przed śmiercią. Odbija się na zdjęciu w karoserii samochodu... To zdjęcie, które przedstawia Ewę, żonę Jasia, promiennie się uśmiechającą:




Ja ten uśmiech miałam uwiecznić na portrecie, będącym prezentem z okazji 30. rocznicy ślubu Ewy i Jasia. Pozwoliłam sobie na bliższy kadr. Bardzo zależało mi na tym, by praca była udana. Obejrzyjcie efekt:






A tak wygląda oprawiony:



Jestem bardzo ciekawa, co powie Ewa... :)



***


Jeśli już mowa o uśmiechu, który leczy wszelkie smutki i jest bardzo zaraźliwy, pokażę Wam zdjęcie mojej uczennicy Moniki, zwaną wdzięcznie PEPSI. Fotografię wykonał Jarek Lasota, wspaniały fotograf i nauczyciel (zapraszam Was na Jego FANPAGE):


zdjęcie: Jarek Lasota


Świetne, co? Pepsi, dzięki Ci za entuzjazm, radość życia i ten UŚMIECH właśnie :)))
Zdjęcie będzie częścią plakatu, a plakat częścią projektu, którym się za jakiś czas pochwalę:))) Naprawdę mam teraz co robić...;)

Miłego tygodnia, kochani Czytelnicy! Dzięki za to, że cały czas jesteście ze mną!!!

sobota, 23 listopada 2013

Weekend z aniołkami



Witajcie!

Przyfrunęły do mnie na warsztat maleńkie kredkowe aniołki w różu i błękicie i zaraz odleciały do Wierszem Malowanego świata:






Tam znalazły miejsce na Pamiątkach Narodzin i Chrztu:






Serdecznie polecam produkty Państwa Krystyny i Seweryna (TU)!

Miłego sobotniego popołudnia i dobrej niedzieli! :)

wtorek, 19 listopada 2013

O cudownych kobietach i o Śląsku




Nieproszony gość
Pamięci Broni Brewińskiej


Niedawno jeszcze
/wokół domów naszych/
fruwały
białe i niebieskie latawce
słów
roześmiane jak Ty...

Radość miałaś
tańczącą w źrenicach
i rozdawałaś hojnie

Aż nieproszony gość
zjawił się pewnego dnia
zgasił płomień
w oczach
ujarzmił śmiech
cuglami bólu

I wypuścił istnienie
z granic wytrzymałości...

Honorata Sordyl, sierpień 1991










"Monia, to ty żeś nie wiedziała, że mama Karolinki (mojej uczennicy z piątej klasy) napisała książka???"
Wstyd przyznać, nie wiedziałam...

Za punkt honoru postawiłam więc sobie, że książkę zdobędę. Ba! Sama Autorka - Monika Fibic - mi ją podarowała! Napisałam ją z potrzeby serca, nie w celu zarobkowym, napisała mi w liściku dołączonym do publikacji.
Książkę przeczytałam jednym tchem, śmiejąc się i płacząc jednocześnie. Jest ona wspomnieniem o niezwykłej, wszechstronnie utalentowanej, serdecznej i urodziwej Artystce, Bronisławie Brewińskiej, mamie Moniki.
Spora część pracy to mądre gawędy "po naszymu", "po ślonsku" o tym, jak to dawniej bywało:

Opowiym wom, jak to u nos w doma we wilijo wyglondało. Moji ojcowie pochodzom z tych stron, to som taki Ślonzoki z dziada, pradziada i ta tradycjo wigilijno u nas dycko była ptrzestrzegano. Jak byłach jeszcze małom dziołszkom to miyszkali my w Radlinie w takim domu pod lasem. We wilijo rano tata szoł do lasa po choinka, a jak my dzieci z łóżek postowali, to było uciechy trzi miechy, bo choinka już była, a to znaczyło, że i świynta bydom...

tak zaczyna się jedna z opowieści.

Monika w swojej książce pisze też o zabytkach Wodzisławia Śl., o stroju ludowym, języku i stylu gawędziarskim.
Słowa, które szczególnie mnie ujęły zamieszczam poniżej:


List do matki


Kiedyś przyjdę do Ciebie
Roześmiana jak maj
Z pewnością mnie rozpoznasz
W ręku będę miała
Całą miłość tego świata
A w oczach
Dwa promyki

Bynajmniej nie słowa
Będą nam spełnieniem
Wystarczy bliskość
Której zawsze łaknęłam

Muszę tylko przeżyć to życie tak
Byś się za mnie nie wstydziła
Przed Najwyższym
By to
W co zawsze wierzyłaś
Stało się treścią mojego życia
I ucieleśnieniem Twoich pragnień

Monika Fibic, marzec 2001





Kochani, powiem Wam na ucho, że Monika ma jeszcze w domu parę egzemplarzy swojej książki. Kto się do Niej promiennie uśmiechnie, może dostanie... ;)

Do napisania!

piątek, 15 listopada 2013

Portret dziewczynki z misiem


Witajcie!

Ostatnio coraz mniej mnie na blogu. Za wiele teraz zajęć, emocji, spraw do załatwienia. Rysuję bardzo późnymi wieczorami, ale praca w takich godzinach nie idzie zbyt gładko... Chciałabym Wam o tylu rzeczach napisać! Na wszystko jednak musi przyjść czas. Innym razem też koniecznie pokażę Wam prześliczne lustro, które dla nas sprawiłam:)
Dziś pokazuję Wam portret Julii. To córka naszej blogowej znajomej, Judi, bardzo mądrej, ciepłej, serdecznej Osoby (Jej blog - http://madebyjudi.blogspot.com/), która potrafi po mistrzowsku szydełkować!




Julia jest piękną, rezolutną dziewczynką, która podobno nie potrafiła doczekać się swojego portretu. Kochana Dziewczynko, potraktuj ten post jako specjalną dedykację ode mnie dla Ciebie! :*

A Wam, drodzy Czytelnicy, życzę wspaniałego weekendu!
Ja, jak tylko uprzątnę swoje M, będę leżeć, odpoczywać i czytać grudniowy numer Mojego Mieszkania:)))

PS. Ale tylko przez pół godziny, bo potem mam nowe portrety do rysowania;)

poniedziałek, 11 listopada 2013

"Con te partiro su navi per mari", czyli gondolą po lagunie


Witajcie!

Przedstawiam Wam kilka ilustracji z serii włoskiej, analogicznej do "francuskich żabek", które staną się urozmaiceniem prezentacji multimedialnych do nauczania tego najpiękniejszego na świecie języka:)))


Poza uśmiechnięta - na miły początek zajęć:




Poza skupiona - wykonująca ćwiczenia gramatyczne:




Poza skonania - kiedy kończy się lekcja:




Nie ma to jak podejść z humorem do wszystkiego, co się robi;) Prawda, Moniko?


***


Moja pracownia wzbogaciła się o blat, na którym wykonuję rysunkowe prace. Tata zrobił go dla mnie. Nie muszę już ślęczeć godzinami przy maksymalnym pochyleniu głowy, na czym niewątpliwie zyskuje mój kręgosłup. Od podstawówki słynęłam z tego, że pisałam "nosem". Teraz mi już to nie grozi:)





Moja blogowa dobra znajoma, Ar_nika z "Mojej szydełkowej bajki", zaaranżowała jakiś czas temu dla swoich małych wychowanków pracownię artysty. Mottem aranżacji było hasło: Piękno ukryte w sztuce. Ku mojej wielkiej uciesze, w warsztacie artysty znalazła się też plakietka (na samej górze fotografii), którą malowałam w czasie wakacji, a która znalazła się w posiadaniu Ar_niki:


 zdjęcie wykonała Ar_nika


Z mejlowych informacji, które wymieniłyśmy między sobą, dowiedziałam się, że inspiracją do stworzenia tej pracowni był mój blog. W innym mejlu z kolei stwierdziła, że chyba jednak jest za czysta i zbyt uporządkowana. 
Hihi, Ar_niko, masz rację! Patrząc na Twoją i moją pracownię, mogę z całą pewnością stwierdzić, że u mnie panuje zdecydowanie bardziej artystyczny nieład! ;) Pozdrawiam Cię najserdeczniej, Kochana!!!

Dobrego dnia i całego tygodnia, moi Mili!

czwartek, 7 listopada 2013

Karykatura w wersji soft



Witajcie!

Tego jeszcze u mnie nie było. Za karykatury z reguły się nie zabieram, bo nie leży w mojej naturze zniekształcanie i wyjaskrawianie cech fizycznych rysowanych przeze mnie osób. Wolę zdecydowanie podkreślać piękno fizyczne i duchowe moich ludzi przez subtelne, delikatne dopracowanie szczegółów, karykatura zaś kojarzy mi się z wykrzywieniem i deformacją określonych cech, tym bardziej, że definicja tego typu przedstawienia zakłada ośmieszenie danej osoby czy zjawiska.

Niedawno dostałam zamówienie na karykaturę. Zdecydowałam wspólnie z Michasią, że będzie to portret wiernie oddający wygląd osoby z odpowiednio zmniejszonym ciałem. Rys deformacji pozostał, ale w bardzo łagodnej formie.





format A4, ołówki (gł. HB, B4, B8, B9), węgiel, gumka chlebowa, biały żelopis, biała farba


Dirk lubi stare samoloty i samochody, więc pozwoliłam sobie na taką sugestię w tle. 
Jeśli wywoła uśmiech na twarzy Dirka, to bez względu na typologię wizerunku, poczuję, że warto było z karykaturą poeksperymentować! ;)

Udanego wieczoru!

PS. Dziękuję Wam wszystkim za to, że cały czas do mnie zaglądacie, śledzicie moje poczynania, kibicujecie mi. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, nawet jeśli pozostaje bez odpowiedzi. Wiedzcie, że czytam każdy i przy każdym się ciepło do Was uśmiecham. Mam teraz szalony czas. Podjęłam nową pracę. W sumie pracuję w trzech miejscach, zajmuję się rysowaniem i blogowaniem na dodatek. Więc wybaczcie moje roztargnienie!

poniedziałek, 4 listopada 2013

W złocie. Pomysł na szkolną gazetkę



Kochani!

Dokucza mi ból głowy po całym dniu w pracy. Piję wieczorną kawę. Przed oczami przebiegają mi obrazy dzisiejszego dnia - ruch uliczny, przystanek, szkolne korytarze, papiery, roześmiane buzie moich uczniów tych całkiem jeszcze małych i tych prawie dorosłych. Jak dobrze być nauczycielem i być ze swoimi najlepszymi na świecie wychowankami! Z nimi człowiek zawsze czuje się młody, pełny energii i ... doceniony:)))

Dla moich uczniów ze szkoły podstawowej wykonałam niedawno gazetkę:


Jest to szkoła z oddziałami integracyjnymi, więc treść gazetki nabiera szczególnej wymowy.



Jak Wam się podobają te złote silhouetty?
Nasza szkoła ma już ponad sto lat. Nie można się oprzeć pięknu jej detali architektonicznych. Spójrzcie na te schody:





Przychodzą mi na myśl witraże. Mmmmmm...:)









Taka to zacna stulatka!

Dobrego tygodnia Wam życzę! Do napisania.