piątek, 29 marca 2013

Venerdì Santo

Nareszcie jestem spokojna:) Grób Pański gotowy. Stoi w naszej bazylice przy pięknym neobarokowym ołtarzu głównym, który niestety cały jest w rusztowaniach (będzie przechodził lifting). Jestem dumna, że między innymi i ja przyczyniłam się do uświetnienia tych niesamowitych Świąt. Niezwykłą rzeczą jest świadomość, że ksiądz kładzie monstrancję z Najświętszym Sakramentem na korporał, który rano przypięliśmy pinezkami do stojaka, że ludzie podchodzą, klękają przed grobem, modlą się, patrzą na niego.

Rozpoznajecie te elementy?




Tu jeszcze bez kwiatów:


A poniżej z kwiatami, które nie są naszym dziełem:







Zdjęcia są, jakie są - w kościele było trochę ciemno, a ja pstrykałam z ręki.

Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o wszystkich tych, którzy mi jak co roku bardzo pomogli. Mój Tata jest zawsze mózgiem całej operacji. Gdyby nie On, pewnie Hostia by runęła, a grób nie utrzymałby się w idealnym poziomie na nierównym terenie, jakim są schodki prezbiterium o owalnej linii. Byli dziś ze mną w kościele mój Mąż, Mama i Brat, dzięki którym dekoracja powstała w dwie i pół godziny, więc mogłam zdążyć jeszcze na poranną kawę;)
Dzięki, na Was zawsze można liczyć!


MOI KOCHANI CZYTELNICY!

NIECH MNOGOŚĆ ŁASK CHRYSTUSA ZMARTWYCHWSTAŁEGO
PRZEMIENIA WASZE ŻYCIE,
NIECH ON WAS BŁOGOSŁAWI I STRZEŻE!
NIECH BĘDZIE DLA WAS POKOJEM!

Ściskam Was najserdeczniej:)
Wszelkiego dobra!

czwartek, 28 marca 2013

Na Rok Wiary

Chciałam Wam podziękować za wszystkie miłe, pełne otuchy komentarze i wyrazy uznania pod ostatnim postem. Dodały mi odwagi i pewności siebie:)

Dzisiaj znów chcę pokazać fragment świątecznej dekoracji.


W te cztery dziury będą wkręcone śruby, bo plansza to tylko część większej całości.
Raniutko wstałam, by malować pogodne niebo. Cały dzień miałam taki jasny i spokojny.
Dzięki, Kasiu:*


Uwielbiam malować chmury. Zawsze wtedy czuję się taka wolna i niezależna! Potem noszę ten błękit w sobie i cieszę się nim w ciągu dnia. Wówczas nawet sprzątanie mi niestraszne;)

Szczęśliwego uroczystego wieczoru!


środa, 27 marca 2013

Ad maiorem Dei gloriam

Szykujemy się na Wielki Czwartek. Koronę cierniową ostrożnie przewieźliśmy dziś do kościoła.



Ciemnica już gotowa. Jutro stanie się częścią liturgii Triduum Paschalnego. Efekt możecie obejrzeć poniżej.



Relacje z prac nad Grobem Pańskim w piątek. Zapraszam!

***

Na marginesie posta opowiem Wam o mojej dzisiejszej lekcji historii na temat komunizmu. Omawiając z klasą zagadnienie podkreśliłam, że zło tego systemu wypływało z założenia, że ze świata trzeba wymazać Boga, a takie założenie pociąga za sobą brak jakichkolwiek norm moralnych. Jeden z moich uczniów orzekł, że nie może zgodzić się z tą tezą, bo Bóg rzeczywiście nie istnieje, a on (ten uczeń) przecież nikogo nie ma zamiaru w związku z tym mordować. Na to ja, że oczywiście ma prawo w Boga nie wierzyć, ale niech sobie wyobrazi siedem miliardów ludzi - ateistów... Nie chciałabym w takim świecie żyć. Wzruszył ramionami. Dyskusja toczyła się jeszcze przez chwilę. Na koniec zapytałam go jeszcze, jak sądzi, co się z nim stanie po śmierci. On na to: "Nic, umrę".
Nie doszliśmy do porozumienia. Staliśmy po różnych stronach barykady. Smutne.

Tyle na dziś. Pójdę odpocząć. Jutro kolejny pracowity dzień.
Pa!



niedziela, 24 marca 2013

Kto Cię wymaluje?

Dziś wieczorem powstał obraz - oblicze Pana Jezusa namalowane na kropli krwi.



Praca sprawiła mi dużo satysfakcji, ale też skłoniła do refleksji. Jak oddać cały ogrom cierpienia Jezusa w  przeddzień Męki? Jak oddać nieskończoną dobroć oczu Boga? Jak w ciele zamknąć Absolut?
Malowidło powstało w przeciągu godziny. Przypuszczam, że gdybym mogła je tworzyć dłużej i poprawiać do woli, to i tak zapewne powtórzyłabym za siostrą Faustyną: "Kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś?"

Ostatnio trochę czytałam o ikonach. Ot chociażby, że nasze zbliżenie do Boga polega na "upodobnieniu się do obrazu Chrystusa nie dlatego, że się weń wpatrujemy, lecz dlatego, że niczym w zwierciadle odbijamy Jego światło" (M. P. Markowski). Jakie to niesamowite, prawda?
O ikonach, ich głębi, znaczeniu teologicznym i moim nimi zachwycie można rozprawiać godzinami. Teraz nie pora na to. Do tematu jeszcze wrócę. Tak mówi mi serce:)
Kochani, dobrze przeżyjcie nadchodzący czas!

środa, 20 marca 2013

Środa? Czas na kolejnego posta!

Jaka dziś piękna pogoda, prawda? Niebo przegląda się w naszym wypolerowanym na glanc stoliku salonowym. Wiosna idzie i idzie też nowe... Czujecie to? Patrzę przez okno z naszego drugiego piętra na zachodzące za lasem słońce i jest mi bardzo dobrze. 


Siedzę przy stole, na którym leży ogromna korona cierniowa i listwy, za plecami mam stojak z dekoracjami na Triduum Paschalne, i kiedy inni pucują okna na święta, ja się zastanawiam, gdzie pomieścić wszystkie nasze (moje i Taty) instalacje. Kronika ze szkoły do napisania, póki co nietknięta, stosik ćwiczeń do oceny. Och, tyle pracy! Jestem szczęśliwa!




Spędziłam cudowne popołudnie z moją Córeczką. Bawiłyśmy się razem świetnie!
Poniżej możecie zobaczyć lustro, którego ramy ozdobiłam jeszcze w zeszłym roku w maju.



W lustrze przegląda się Lidzia, która bawiąc się dekoracyjnym domkiem dla ptaków uparcie twierdziła, że to psia buda:)

Pod włącznikiem światła niedawno przykleiłam drewienko trochę niechlujnie pomalowane białą farbą i z resztkami kleju widocznymi na zdjęciach (moim zdaniem, brak staranności dodał tylko uroku temu detalowi). Było ono niegdyś skrzydłem rzeźbionego anioła, ale, jak widzicie, już nie jest... bo nigdy jakoś nie mogłam się do niego przekonać.
Ostatnio marzą mi się antyczne klimaty: stare wazy, głowice kolumn. Trochę z tego antyku już mam:)



 ;)

Pozdrawiam Was środowo i wiosennie,
z szerokim uśmiechem na ustach, jak to ja;)




piątek, 15 marca 2013

Błękit najwyższej próby


Nasza najdroższa Maleńka ma oczy jak niebo - czyste, jasne, pogodne i niewinne.Kiedy w nie patrzę, jakoś szczególnie docierają do mnie słowa Phila Bosmansa: Spójrz w oczy dziecka - zobaczysz Boga.


Lidka, odkąd pojawiła się na świecie, jak najlepszy nauczyciel dała mi mądrą lekcję - że każde Życie ludzkie ma wielką, wyjątkową i niezbywalną wartość. Że każde jest darem. Cudem!


Poniżej potwierdzenie, że Lilka, jak do Niej ostatnio się zwracam, jest prawdziwą córką swojej mamy:


Przypuszczam, że wizja artystyczna Lidki, która właśnie zrodziła się w Jej głowie była godna samego Michała Anioła:)

I tak błękit oczu Lidzi wpłynął na charakter dzisiejszego wpisu.







Nawet rajstopy miałam dziś w smerfowym kolorze:) Obok zaś wycinek mojej papierowej mozaiki, którą wykleiłam ostatnią stronę zeszytu do historii w klasie maturalnej:)

A w nagrodę za moje dobre sprawowanie w tym tygodniu sprawiłam sobie spontanicznie prezent - apaszkę w kolorze przydymionego różu, czego oczywiście na zdjęciach nie widać i kwiatki, które ożywiają ten wielki mój błękit. 



Dziękując Jagodzie za przepiękne zdjęcia, zmęczona, zawirusowana, ale bardzo, bardzo szczęśliwa ściskam Was mocno kochani Czytelnicy!

piątek, 8 marca 2013

Krople krwi w kwiatach, a w tle etimasia

Dziś zasypało mnie całkiem... kwiatami! Zaczęło się właściwie wczoraj, kiedy Mąż przyniósł mi bukiet bez okazji. Ten zaś szczególnie przypadł do gustu Lideczce.



Nawet w tak zimny ponury dzień nie sposób się nie uśmiechnąć:)


Między kwiatami spływają jednak krople krwi, które w Wielki Czwartek zawisną w Ciemnicy. Będzie jeszcze jedna większa, ale o tym na razie cii...




Nie zanudzę Was jeśli przytoczę w tym miejscu zakończenie jednego z wierszy Baczyńskiego? Ostatnio staję się jakaś melancholijna.


"... Na czasów złych rozstaju
drzewo ludzkich wyroków, dziwne drzewo rodzaju,
wiśniowe drzewo rosło, a słońce w kulki wisien
zamknęło krople pełne jego przelanej krwi,
którą tej nocy bat rozplusnął z jego ciała,
i drżały tak jak ziemi bolesne, żywe łzy
nad zamyśleniem czasu, nad wirowaniem pyłu
i przenikaniem kręgów, które natchnęła miłość".



K.K.Baczyński, "Cień z obozu" (fragmenty)


***

Jest piątek. Kto nie lubi piątków?
U mnie teraz pomiędzy stertami prania i zabawkami walającymi się dosłownie wszędzie przewijają się książki o sztuce wczesnochrześcijańskiej. Wizja poniedziałkowej lekcji hospitowanej przez panią dyrektor skłania mnie ku temu, by czym prędzej zacząć działać.
Uwielbiam ten czas - pierwsze wieki chrześcijaństwa, delikatne malowidła katakumbowe, ryby i Dobry Pasterz, złote mozaiki z łaniami podążającymi do wodopoju, zwierzęta apokaliptyczne i pusty tron czekający na powtórne przyjście Chrystusa (etimasia).

Chrystus - malowidło z katakumb Komodilli, kon. IV w.

 Mozaika w konsze apsydy bazyliki Sant'Apollinare in Classe w Rawennie, VI w.

Fragment mozaiki z Mauzoleum Galli Placydii w Rawennie, poł. V w.

Te perełki sztuki zawierają w sobie niesamowitą atmosferę tamtych czasów, zaświadczają o gorącej, żywej wierze pierwszych wyznawców Chrystusa. Ujmują swoim wdziękiem, bogactwem treści, nadzieją na życie wieczne. 
Wczoraj widziałam taki prawdziwy żywy Kościół. Nasza parafia przeżywa obecnie Misje Święte. Wychodząc z kościoła, uklękłam przy ołtarzu. Poczułam wówczas, że ktoś dotyka mojej głowy. Kiedy wstałam, zobaczyłam naszego Przyjaciela, Jasia. Uśmiechał się promiennie, a w Jego oczach dostrzegłam to szczęście, które musiało być chyba udziałem pierwszych chrześcijan.

A tu już moja lektura, na którą muszę (bo chcę) znaleźć czas:




Dobrego weekendu!

sobota, 2 marca 2013

Styczeń i luty w obrazkach


Już sądziłam, że definitywnie zrezygnuję z miesięcznych przeglądów. Co mam pokazywać, skoro czasem napiszę dwa posty w przeciągu trzydziestu dni?
Jednak ostatnio trochę się tego nazbierało: akwarium, światełka, ściana w korytarzu, malowidło w klasie i na deseczce do krojenia, styropianowe dekory i artykuł o gwiazdach...
Wiecie, dobrze mieć bloga... To taka miła odskocznia, a zarazem mobilizacja, by się nie zniechęcać, by działać i wiedzieć, że to, co się robi ma jakiś sens.

... nawet półeczka w kuchni zachwyca mnie dziś swoją prostotą




Ta brązowa obtłuczona kanka na mleko do niedawna stała w najciemniejszym kącie naszej piwnicy. Raz tylko na nią spojrzałam i wiedziałam, że długo tam nie zabawi;)
A widzicie ten śliczny słoiczek z ptaszkiem? Widać u dołu rysę, prawda? Genialność mojego umysłu polega na tym, że doświadczenie życiowe nie nauczyło mnie, a mój rozum nie podpowiedział, że nie należy delikatnego naczynka zalewać wrzątkiem... i po usłyszeniu takiego: krrrraaach! podniosłam słoik bez dna.

Dziś jednak nie mam zamiaru się tym przejmować. Jest wspaniała pogoda, po błękitnym niebie płyną majestatyczne (dosłownie! tak piękne!!!) obłoki, zbliżają się wakacje, a mój Michał niedawno pozbył się kamieni w nerkach, ja swobodnie oddycham, Lidka słodko śpi. Piętro niżej Mama słucha piosenek o Bogu, których cicha melodyjność dochodzi do moich uszu...

Chciałoby się powiedzieć: Świętem niech się stanie życie!!!

Naszej drogiej Cioci Kasi dziękujemy za urocze zdjęcia Lideczki bawiącej się z Błażejkiem, synkiem Asi i Darka, którego portret też miałam przyjemność malować:)



Cieszcie się weekendem! Przesyłam serdeczne pozdrowienia:)