niedziela, 8 grudnia 2013

Zaczytana po uszy


Witajcie moi Mili!

Od dawna noszę w sercu zamiar, by podzielić się z Wami treściami, które dla mnie są szczególnie bliskie, po które sięgam zwłaszcza wtedy, kiedy mi trudno z różnych względów. Słowa krzepiące, elektryzujące, coraz głębsze z każdym moim "zaczytaniem", bardzo, bardzo wzruszające. Po nich serce bije szybciej:






"
              - Dnia końca - rzekł - nie zna nikt poza Ojcem. Musicie czuwać. Jak błyskawica przyjdzie Syn Człowieczy, jak złodziej wkradnie się do domu nocną porą, przed pianiem kogutów. Módlcie się więc i czuwajcie (...) Czuwajcie, lecz nie trwóżcie się...
               Mimo Jego pocieszających słów milczeliśmy przygnieceni okropnością wizji, jaką przed nami rozpostarł. Nagle w ciszy rozległ się drżący głos Szymona:

               - A Ty, Panie, gdzie będziesz wtedy?
           






               W odpowiedzi uśmiechnął się lekko. Słońce zapadło za zębaty mur świątyni i tylko jego promienie leżały smugami na stygnącym niebie. Otoczony aureolą kształt Przybytku skamieniał w czarną bryłę. Powiał wiatr. Zachrzęścił liśćmi oliwek i znowu rozpłynął się w ciszy.
             






               Jego odpowiedź spłynęła na morze naszego lęku strugą oliwy. Można by pomyśleć, że On po to niepokoi, by ujrzawszy nasz strach tym skuteczniej odpędzić go jednym swym słowem. Jak wtedy, na morzu. Choć to, co powiedział, odnosiło się tylko do Szymona, każdy z nas odetchnął lżej w niejasnym poczuciu, że jest to także odpowiedź na niepokój jego serca. 
Padły słowa ciche, lecz drgające taką siłą, jakby nie miały nigdy ucichnąć:

                - Tam, gdzie ty będziesz, Piotrze...
                                                                                                                                  "




fragm. książki
Jana Dobraczyńskiego
Listy Nikodema



Te słowa smakują wybornie. Czyż nie?
Kiedy pewnej słonecznej jesiennej niedzieli fotografowałam nasz berberys, wiedziałam, że przyjdzie czas na ten post, te słowa, te obrazy...





***

A w "PeeSie" zamieszczam spóźniony krótki przegląd ubiegłego miesiąca:




Pięknego tygodnia pełnego radości, ciepła mimo zimowej aury i ufnego oczekiwania na Cud Narodzin Boga!
Najserdeczniej Was pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Piękne słowa.... wywołujące niepohamowaną zadumę, nostalgię i ukojenie....
    Podobne uczucia i emocje wywołują zawsze we mnie te oto słowa, ilekroć je czytam (pewnie znasz):
    ŚLADY NA PIASKU
    We śnie szedłem brzegiem morza z Panem
    oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
    Po każdym z minionych dni zostawały na piasku
    dwa ślady mój i Pana.
    Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
    odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
    I rzekłem:
    “Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą
    przyrzekłeś być zawsze ze mną;
    czemu zatem zostawiłeś mnie samego
    wtedy, gdy mi było tak ciężko?”
    Odrzekł Pan:
    “Wiesz synu, że Cię kocham
    i nigdy Cię nie opuściłem.
    W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
    ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”

    Pozdrawiam cieplutko, Monika F.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie trwóżmy się" ..tak często w naszym życiu towarzyszy nam lęk...a więc odpowiedzią jest "nie trwóż się"???
    Serdeczności ślę

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogromnie się cieszę, że piszesz Moniczko o adwencie z tej strony, takiej przecież najważniejszej:)))
    I mocno Ci życzę by tam czas był najcudniejszym oczekiwaniem, dalekim od ludzkich lęków:)))
    całuje!

    OdpowiedzUsuń
  4. pieknie napisane i piękne zdjęcia !
    dzięki Moniko !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze:) Zapraszam ponownie!