Drodzy moi!
Dziś swoimi ślicznymi, błyszczącymi oczami patrzy na Was rezolutna Helenka i ciekawe, co myśli...?
Popołudniową porą padało, ale po deszczu wyszło słońce. Z Lideczką łapałam krople wody na naszym balkoniku. Lidzia kocha deszcz, bo jak mówi można wtedy "poskakać w kałuży błotka" w kaloszach, a ja kocham deszcz za niebo przeglądające się w kałużach. Takie "niebieskie" odbicia są piękniejsze nad wszystkie błyskotki. Mówi się, że "sztuka cenniejsza niż złoto". Okazuje się, że kałuże też :)
A co do odbić... Pamiętacie jeszcze moją drewnianą ramę?
Wspólnie z Lidką pomalowałam ją białą farbą metodą suchego pędzla. Szczęśliwie, odpowiednio szybko zdążyłam zareagować na punkt kulminacyjny szału twórczego mojego dziecka, bo Lilka w pewnym momencie uznała, że czerwone okno byłoby zdecydowanie ładniejsze i w dłoni miała już przygotowane narzędzie zbrodni. Uff...
U szklarza wstawiono w szprosy lusterka i... ta-daaaam!!! Oto jest:
Wredna strona mojej natury każe mi wtedy powtarzać: "a nie mówiłam!!!", a ja w tym akurat przypadku z lubością się jej poddaję :)
Miłego czwartku, Kochani!
cudne lustro Moniko! grunt to się nie poodawać i realizowac swoje pomysły ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Pomysł na lustro fantastyczny! Takie dodatkowe okienko w domu zawsze się przyda :-)
OdpowiedzUsuńA pan szklarz jest po prostu ze "starej szkoły", wedle której niedokładnie znaczy źle...
Pozdrawiam :-))