piątek, 8 marca 2013

Krople krwi w kwiatach, a w tle etimasia

Dziś zasypało mnie całkiem... kwiatami! Zaczęło się właściwie wczoraj, kiedy Mąż przyniósł mi bukiet bez okazji. Ten zaś szczególnie przypadł do gustu Lideczce.



Nawet w tak zimny ponury dzień nie sposób się nie uśmiechnąć:)


Między kwiatami spływają jednak krople krwi, które w Wielki Czwartek zawisną w Ciemnicy. Będzie jeszcze jedna większa, ale o tym na razie cii...




Nie zanudzę Was jeśli przytoczę w tym miejscu zakończenie jednego z wierszy Baczyńskiego? Ostatnio staję się jakaś melancholijna.


"... Na czasów złych rozstaju
drzewo ludzkich wyroków, dziwne drzewo rodzaju,
wiśniowe drzewo rosło, a słońce w kulki wisien
zamknęło krople pełne jego przelanej krwi,
którą tej nocy bat rozplusnął z jego ciała,
i drżały tak jak ziemi bolesne, żywe łzy
nad zamyśleniem czasu, nad wirowaniem pyłu
i przenikaniem kręgów, które natchnęła miłość".



K.K.Baczyński, "Cień z obozu" (fragmenty)


***

Jest piątek. Kto nie lubi piątków?
U mnie teraz pomiędzy stertami prania i zabawkami walającymi się dosłownie wszędzie przewijają się książki o sztuce wczesnochrześcijańskiej. Wizja poniedziałkowej lekcji hospitowanej przez panią dyrektor skłania mnie ku temu, by czym prędzej zacząć działać.
Uwielbiam ten czas - pierwsze wieki chrześcijaństwa, delikatne malowidła katakumbowe, ryby i Dobry Pasterz, złote mozaiki z łaniami podążającymi do wodopoju, zwierzęta apokaliptyczne i pusty tron czekający na powtórne przyjście Chrystusa (etimasia).

Chrystus - malowidło z katakumb Komodilli, kon. IV w.

 Mozaika w konsze apsydy bazyliki Sant'Apollinare in Classe w Rawennie, VI w.

Fragment mozaiki z Mauzoleum Galli Placydii w Rawennie, poł. V w.

Te perełki sztuki zawierają w sobie niesamowitą atmosferę tamtych czasów, zaświadczają o gorącej, żywej wierze pierwszych wyznawców Chrystusa. Ujmują swoim wdziękiem, bogactwem treści, nadzieją na życie wieczne. 
Wczoraj widziałam taki prawdziwy żywy Kościół. Nasza parafia przeżywa obecnie Misje Święte. Wychodząc z kościoła, uklękłam przy ołtarzu. Poczułam wówczas, że ktoś dotyka mojej głowy. Kiedy wstałam, zobaczyłam naszego Przyjaciela, Jasia. Uśmiechał się promiennie, a w Jego oczach dostrzegłam to szczęście, które musiało być chyba udziałem pierwszych chrześcijan.

A tu już moja lektura, na którą muszę (bo chcę) znaleźć czas:




Dobrego weekendu!

6 komentarzy:

  1. Monia, skąd ta melancholia? Idzie piękny czas, wiosna, potem lato. Głowa do góry, jak przewalczysz ten trudny czas to potem może być już tylko lepiej. Mogę Cię jakoś pocieszyć?
    Red

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, trzymam się całkiem nieźle i sądziłam, że ten post jest nawet trochę optymistyczny:) sztuka taka piękna:)
    czasem jednak rzeczywiście robi się trochę smutno...
    To mija na szczęście; wystarczy, że zajrzę co u Was ciekawego na blogu i jakoś lepiej się robi na sercu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hospitacja wyjdzie na pewno bardzo dobrze. Widzę, że już jesteś świetnie przygotowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samą myśl brzuch mnie boli...;/
      Dzięki Krysiu:)

      Usuń
  4. Piękne doświadczenie w Kościele...:) I bardzo miło czytac o pasji w tym co robisz:) A melancholii się nie dawaj!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze:) Zapraszam ponownie!