Już sądziłam, że definitywnie zrezygnuję z miesięcznych przeglądów. Co mam pokazywać, skoro czasem napiszę dwa posty w przeciągu trzydziestu dni?
Jednak ostatnio trochę się tego nazbierało: akwarium, światełka, ściana w korytarzu, malowidło w klasie i na deseczce do krojenia, styropianowe dekory i artykuł o gwiazdach...
Wiecie, dobrze mieć bloga... To taka miła odskocznia, a zarazem mobilizacja, by się nie zniechęcać, by działać i wiedzieć, że to, co się robi ma jakiś sens.
... nawet półeczka w kuchni zachwyca mnie dziś swoją prostotą
Ta brązowa obtłuczona kanka na mleko do niedawna stała w najciemniejszym kącie naszej piwnicy. Raz tylko na nią spojrzałam i wiedziałam, że długo tam nie zabawi;)
A widzicie ten śliczny słoiczek z ptaszkiem? Widać u dołu rysę, prawda? Genialność mojego umysłu polega na tym, że doświadczenie życiowe nie nauczyło mnie, a mój rozum nie podpowiedział, że nie należy delikatnego naczynka zalewać wrzątkiem... i po usłyszeniu takiego: krrrraaach! podniosłam słoik bez dna.
Dziś jednak nie mam zamiaru się tym przejmować. Jest wspaniała pogoda, po błękitnym niebie płyną majestatyczne (dosłownie! tak piękne!!!) obłoki, zbliżają się wakacje, a mój Michał niedawno pozbył się kamieni w nerkach, ja swobodnie oddycham, Lidka słodko śpi. Piętro niżej Mama słucha piosenek o Bogu, których cicha melodyjność dochodzi do moich uszu...
Chciałoby się powiedzieć: Świętem niech się stanie życie!!!
Naszej drogiej Cioci Kasi dziękujemy za urocze zdjęcia Lideczki bawiącej się z Błażejkiem, synkiem Asi i Darka, którego portret też miałam przyjemność malować:)
Cieszcie się weekendem! Przesyłam serdeczne pozdrowienia:)
Ten słój z ptaszkiem jest wspaniały mimo swego pęknięcia, którego prawie nie widać, a kanka na pewno niesie ze sobą wspaniałą historię być może nie odkrytą o czym świadczą te obtłuczenia!!!
OdpowiedzUsuńŚciskam Monisiu;*
Dziękuję Justynko za miłe słowo! Słoik pokleiłam introligatorskim Magicem, a kanka była mojej Babci:)
UsuńOdwzajemniam uścisk!