czwartek, 7 sierpnia 2014

Pastelami po raz pierwszy


Od dawna do pasteli miałam awersję (bo jak tu sztyftem namalować oko?), dopóki nie dowiedziałam się, że istnieją pastele w kredce (to ci dopiero odkrycie w wieku lat prawie trzydziestu!). Jednak tych ostatnich nigdy nie miałam w ręce, a kiedy już o nie pytałam, to nigdy w sklepie nie było.
Ostatnio dostałam zamówienie na portret dziewczynki w kolorze. Zwykłe kredki odpadły w przedbiegach, gdyż to czasochłonne byłoby zajęcie. Farby nie wchodziły w rachubę, bo portret miał być na papierze. Akwarele mogłyby się sprawdzić, ale do nich talentu nie mam.
Pozostały pastele, w dodatku sztyftowe... Cóż, raz kozie śmierć. Wyszło, jak widać poniżej:










Magda, która zamówiła obraz do kapliczki, a z którego była bardzo zadowolona, przysłała mi to zdjęcie:


Poznajecie? Madziu, raz jeszcze bardzo Ci dziękuję za przemiłą współpracę!!!






A ja - do dzieła! Kolejny obraz na blogu niebawem. Pszowiki od razu będą wiedziały ;)




PS. Mam na koniec jedno życzenie: jeśli dotarłeś do tego PS-u, uśmiechnij się teraz do mnie, proszę! :)

5 komentarzy:

  1. :) :) :) Buziaki K.N.

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie wyszedł portrecik. Jak widać oko też się da ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja też się uśmiecham :-)) Portrecik wyszedł ci słodziutki...
    A kapliczka wygląda naprawdę pięknie z Twoim Jezusem!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze:) Zapraszam ponownie!