Kochani!
Moja ciocia wpadła na pomysł, by podarować swojej siostrze i szwagrowi z okazji okrągłej rocznicy urodzin nietypowy prezent - obraz, który miał przedstawiać ich dom z pięknym ogrodem, z gospodarzami włącznie. Takie zamówienie to dla mnie nowość. Lubię jednak twórcze wyzwania, szczególnie, że było to zlecenie "z dreszczykiem", które wymagało ścisłej konspiracji i umiejętnego obfotografowania posesji bez wzbudzania podejrzeń:
Na szczęście tylko Barney się zorientował, że intruz łypie zza krat bramy trzecim okiem w ręce;)
Gotowy obraz prezentował się tak:
Detale:
Ciocia, która zamawiała obraz i ciocia, która go otrzymała bardzo były zadowolone z efektów moich starań. Poniżej fotorelacja:
Dzięki, Michałku, za te zdjęcia! Śliczne mam Ciocie, prawda?
Warto było zarwać kilka nocek dla tych wzruszających momentów:)
Świetnie spędziliśmy czas na przyjęciu urodzinowym. Lidka okazała się prawdziwą lwicą parkietu. Pierwsza wyszła na środek, podniosła ręce do góry, zamknęła oczy, obróciła się parę razy wokół własnej osi i zaczęła pląsać. Potem oczy otwarła i dała prawdziwego czadu, co widać:
I tak oto szczęśliwie skończyła się historia z obrazem i z dzisiejszym postem.
W następnym pokażę Wam miejsce, które wczoraj poznałam, a które doprowadziło mnie do łez i o którym nie mogę spokojnie myśleć, bo dostaję palpitacji serca.
Ściskam Was cała jeszcze rozdygotana!
PS. Dla uniknięcia dwuznaczności informuję, że wyraz twarzy mojej cioci na tym ostatnim zdjęciu oznaczał wzruszenie, a nie politowanie - bo ktoś już mnie o to zagadnął ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze:) Zapraszam ponownie!