Wzięłam kredki i niektóre elementy delikatnie niezbyt dokładnie pokolorowałam. Potem za pomocą pędzelka moczonego w odrobinie kawy rozpuszczalnej pociągnęłam kilka smug, celowo zostawiając białe miejsca.
Dodałam też kilka napisów, dat, liczb - ot, takich nic nie znaczących, dla uwiarygodnienia całości (albo raczej zdemaskowania;). Papier niestety lekko się pofalował i na ścianie wygląda to tak:
A tu jeszcze kilka dekoracji na półce:
I słowo na ten tydzień:
Dużo słońca na weekend!
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu:) i udział w candy. Ciekawe są te Twoje prace - takie delikatne i bardzo subtelne!:) Będę zaglądać:) Pozdrawiam i zapraszam Marta
OdpowiedzUsuńMoniu moje karty zielnikowe sie przy twoich chowają;-))))piękne, kurcze strasznie mi sie podobaja, strasznie, strasznie strasznie..........POZDRAWIAM CIEPLUTKO.
OdpowiedzUsuń