W Koniakowie przy drodze wiodącej na górę Ochodzitę stoi karczma. Tam zatrzymaliśmy się na pyszny obiad:
Miałam dylemat co wybrać:
W końcu zamówiliśmy zupę z prawdziwków...:
drugie danie (nie pokażę, dziś piątek:) oraz kawę (hmmmm...):
Atmosfera była iście walentynkowa :*
Potem był spacer po lasach Kubalonki:
I herbata na rozgrzewkę (+ dodatek oczywiście):
My, zmarznięci, ale szczęśliwi:
Mąż pozwolił zamieścić swoje zdjęcie na blogu, ale tylko takie, na którym odbija się w lustrze zawieszonym u sufitu. A szkoda, bo tak mi się podoba...
Piękne zazdroski szydełkowe.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam dodać kolejny komentarz, ale z tamtym bardzo się ledwie uporałam. Trudno było udowodnić, że nie jestem automatem bo taka informacja się pojawia. Korzystam z tabletu i takie weryfikacje językowe są dla mnie utrudnieniem aby napisać komentarz. Zawsze jak wchodzę na blog i chcę komuś wystawić komentarz czasem piszę dość długi i pojawiają się znaki do przepisania to mam z tym problem. Samej też włancza mi się utomatycznie ta informacja i wtedy dostaję wiadomość z proźbą o wyłączenie tego.
Ułatwieniem byłoby gdybyś wyłączyła tę opcję.
Fajnie poznać nową blogerkę.
Pozdrawiam serdecznie!
Iza