Witajcie!
Dziękuję za tyle ciepłych słów, którymi zostałam zasypana nie tylko w komentarzach pod ostatnim wpisem, ale i na facebooku i telefonicznie także. Poskutkowało. Dziś już szeroko się uśmiecham - jak zwykle :))
Ten sobotni post jest iście gorący, wręcz krwistoczerwony. Potraktujcie go jako serdeczne podziękowanie:
Ot, takie kredkowe kwiatuszki...
o kwiatach pięknie pisała Mieczysława Buczkówna (My i kwiaty)
***
Wczoraj zrobiłam sobie przyjemność i kupiłam mydło. Bynajmniej nie po to, żeby się nim myć! Ta biała kostka była tak ładnie opakowana, że stanie na szafce w łazience jako ozdoba, hihi.
Sfotografowałam też z rozmachu mojego pięknego anioła. Pokażę go Wam innym razem, bo jakoś przy mydle nie wypada... A teraz ołówki do ręki i do pracy! Mam ogromne zaległości portretowe.
Z uśmiechem żegnam się z Wami! Wszak weekend, jupi! :) Do napisania.
Monia
Fajnie, że znów działasz... :)))
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam Cię serdecznie!:)
UsuńMydło naturalne i roślinne, więc polecam nie tylko do ozdoby, ale i do mycia! :)
OdpowiedzUsuńTylko, że mi szkoda opakowania:)
UsuńDobrze Cię czytać w lepszym nastroju ;-) Piękne kwiaty, ale także tło jakiego użyłaś - to jakaś koronka, czy szydełkowa chusta?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Ar_niko, to jest taka baardzo intensywna w kolorze chusta, coś w rodzaju apaszki czy zwiewnego szala. Mama mi podrzuciła, bo chciała się pozbyć. Ja miałam wolny wieszak i mam teraz taką rzucającą się w oczy plamę koloru w przedpokoju. Jak widać, przydatna nie tylko jako dodatek do stroju;)
UsuńŚciskam serdecznie!
Dziękuję Panie Michale, zapoznałam się z ofertą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!