sobota, 7 września 2013

Post z uśmiechem :)




Witajcie!


Wczoraj przed moimi popołudniowymi zajęciami w szkole postanowiłam wziąć się za sprzątanie (tak, tak! i ja czasem sprzątam;). Starłam kurze i umyłam schody od poddasza po sam dół. Przed domem spojrzałam na pola i łąki, które rozciągają się tuż za nim.
Był pogodny dzień. Świeciło słońce, wiał wiatr. Stanęłam boso na ziemi. Zwróciłam twarz w stronę słońca i zamknęłam oczy. Powietrze pachniało późnym latem. W tym momencie liczyło się tylko to, że czułam szorstką ziemię pod nogami, delikatne ciepło na policzkach i orzeźwiający wiatr, który rozwiewał mi włosy. Ta chwila, wyrwana z codzienności, kiedy obok stało wiadro z wodą, a w ręce trzymałam brudną szmatę, była tak nieoczekiwana, że aż wzruszająca. I choć górnolotnie i patetycznie to zabrzmi, poczułam do głębi niezmierny spokój i światło. Byłam tylko ja i ta złota przestrzeń pod powiekami. Szczęście do bólu. Wiecie, jaka ja byłam w tym momencie bogata? Miałam wszystko - ziemię, słońce i wiatr. Trwało to chwilę, kiedy zorientowałam się, że woda ze ścierki płynie mi strumieniem po łydce:)



buszującą w zbożu Monię sfotografowała Jagoda Barteczko



Jak żywo stanęła mi przed oczyma taka jedna, przejmująca scena z powieści historycznej "Kamień wegielny" Zoe Oldenbourg, która kształtowała moje wyobrażenie o średniowiecznym świecie. Dla chętnych Czytelników przytaczam jeden z moich ulubionych jej fragmentów:

"Słońce padało wprost na odsłoniętą głowę starego (był ślepy), klęczał tak nieruchomo, że gołębie polatujące przed progiem siadały mu na nogach i ramionach. A im dłużej tu klęczał przytulony do kolumienki, obejmując rękoma stopę świętego Piotra, tym większą miał chęć pozostać tu na zawsze; nie czuł, że krew mu odpływa ze zdrętwiałych ramion, a ponieważ nic nie widział, czuł, że ciało jego olbrzymieje i wznosi się, rośnie na wsze strony, pilaster zmienia się w kolumnę podpierającą strop katedry, a posąg świętego w niebotyczną wieżę, portyk kościelny wznosi się coraz wyżej, ponad góry, i panuje nad całym krajem. Wystarczyłby jeden krok, a przeskoczyłby Rodan, wystarczyłoby wyciągnąć rękę, a dotknąłby morza. O dziwo, wcale go to nie przerażało. Nie odczuwał ani zawrotu głowy, ani upojenia, ale wielki spokój. (...) I widział nasycone słońcem, błękitniejące w oddali, dziwacznie postrzępione ogromne górskie obszary, rzeki o zielonych brzegach pokryte gromadami żaglowców, a potem jak okiem sięgnąć łany dojrzałego zboża i bory stuletnich dębów i stuletnich sosen, buki o głębokich jamach pod korzeniami, a w niskopiennym lesie jamy, do których chowały się lisy wraz z lisiętami, jelenie biegały po polanach, nad wierzchołkami drzew krążyły sępy. (...) 
"O Przyjacielu, czy chcesz mi powiedzieć, że serce moje zachowało nadal wzrok i pamięć tego, co ongi widziałem? (...) Oto dostrzegam każdy listek na drzewach i ptaszki na gałęziach i krople rosy na trawie, a jednak ich nie widzę. Panie! Nie widzę!..." "

Piękne, prawda???



                                                                            zdjęcie: J. Barteczko


Gdyby życie składało się tylko z takich chwil olśnień i uniesień, byłoby CUDOWNIE, i choć wcale czasem tak różowo nie jest, to bezwzględnie i bez wyjątków życie jest CUDEM!
Obiecałam sobie, że w przyszłym roku na wakacjach będę po całych dniach chodziła na boso i zapuszczę włosy, żeby intensywniej czuć w nich wiatr. Będę żyła PO PROSTU! A może zacznę od dziś?


***

"Ja buszująca" już byłam powyżej, teraz pora na Lidkę buszującą dziś w praniu. Uśmiechnijcie się teraz do siebie i do świata tak radośnie jak moja Córeczka do Was:






Obiecuję, że następny post będzie bardziej "twórczy". Najwyższa pora pokazać jakiś portret.
Do napisania!

10 komentarzy:

  1. Uwielbiam te momenty w zyciu kiedy zdajemy sobie sprawe jak wielki i jaki piekny jest wszechswiat. W tym zycia pedzie warto sie czasem zatrzymac by poczuc cieplo slonca na policzku i radosny spiew ptakow :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że mamy takie chwile. Są jak drogocenne perły. Wystarczy się pochylić, by zabrać z ziemi dla siebie... :) Moc uścisków przesyłam Ci, Małgosiu!

      Usuń
  2. Odkąd zaczął się rok szkolny, nie nadążam za Twoimi postami Moniś ;-) Zgadzam się, że życie jest cudem, ale... gdyby składało się wyłącznie z takich cudownych chwil, nie dostrzeglibyśmy tego. Myślę, że aby je docenić, potrzebne jest również szare tło... codzienności.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arniko, to źle, że nie nadążasz? :) Poczekaj, bo się dopiero rozkręcam, a gdzie tam czerwiec (chyba, że mnie szkoła wcześniej wykończy;)). Zgadzam się w zupełności - to szare tło jest niezmiernie ważne, na nim takie chwile wspaniale się prezentują:)Szary też piękny, nie? :D

      Usuń
    2. Oczywiście! Uwielbiam zwłaszcza ołowianą szarość burzowych chmur...

      Usuń
  3. Takie małe radości cieszą najbardziej...tylko trzeba sie nauczyć z nich czerpać!!
    Właśnie stoję przed trudnymi decyzjami, szarość dnia codziennego nie ułatwia, ale wierze że przez to cenniejsze okaża się takie chwile!!!
    Ściskam Kochana;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj się Justynko dzielnie, cokolwiek trudnego stoi przed Tobą! Mądrości i rozwagi Ci życzę w podjęciu tych trudnych decyzji, a! i jak najwięcej tych małych radości;)))
      Moc uścisków!

      Usuń
  4. Droga Agnieszko! Ogromnie się cieszę Twoim szczęściem i gratuluję!!! Pewnie Twoi Chłopcy nie mogą się doczekać Braciszka? Siostrzyczki? :) Niech Maluszek rośnie zdrowo!
    Swoją drogą, Paweł nic mi nie wspominał, ale w szkole radosny był i energiczny jak zawsze;)
    Wszystkiego dobrego dla całej Twojej Rodziny:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówił Ci ktoś, że masz w sobie cudne wewnętrzne dziecko:)))
    Taki dreszcz codziennych radości to jest dopiero super przyjemność, prawda:)))
    Jak najwięcej takich chwil Moniś, do zobaczenia, do doświadczenia i namalowania!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze:) Zapraszam ponownie!